poniedziałek, 23 czerwca 2014

Jak zapakować wino?

   Na wesele w moim przypadku. Miałam się specjalnie nie wysilać, bo przecież "nikt nie będzie zwracał uwagi". Ale nie, ja muszę mieć przecież co na bloga wstawić!
   Gigantyczne napisy są okropne, robi się je o wiele trudniej niż takie bransoletkowe. Trzeba szukać czegoś, żeby okręcić kółko, mierzyć linijką, żeby było równo... A do tego moje ulubione "t" wystąpiło 2 razy!



 
Na końcu sesji opakowanie ewoluowało, ale zdjęcia ładnego nie poświadczysz  ;(


Jest jeszcze bransoletka, którą robiłam mamie do kompletu złotej. Wyszła bardzo jubilersko, uważam. I ta zawieszka! Wybiłam napis, wypolerowałam ją i aż miło popatrzeć, jakby była naprawdę złota :3


Teraz czas na moje rozmyślania ;)

    To moje ostatnie wakacje przed maturą i chciałabym je jakoś sensownie wykorzystać...Co powiedziałybyście na akcję w stylu "każdego dnia robimy coś innego (albo nowego)" i wrzucamy fotki na bloga/instagrama? Nie mówię oczywiście o rzeczach tylko biżuteryjnych, chodzi mi o to, żeby nie spędzić wakacji nie robiąc niczego...
   Wiem, że wyjeżdżacie na wakacje, wiem, że część z Was będzie pracować. Ja pewnie też. Ale nie chodzi o jakieś wielkie rzeczy. Możemy na przykład jednego dnia zagrać w warcaby, innego zebrać bukiet kwiatów albo zagrać w klasy. Tak żeby zapamiętać, że coś się działo, że wakacje nie przeleciały niezauważenie.

Ktoś byłby chętny na przyłączenie się?


Magda

środa, 18 czerwca 2014

Les Croissants


   Uff, egzaminy zdane, oceny powystawiane, można powiedzieć, że już prawie wakacje. Oprócz biologii, której będę pewnie miała tak około 8 lekcji przynajmniej (w planie są 2, ale jeśli zajdzie potrzeba przychodzimy jeszcze w piątek przed zakończeniem roku, pani się poświęci) to właściwie nic.
   Co do dzisiejszego posta... Croissanty robiłam jako małe, kojarzące się z Francją nagrody w quizie na spotkaniu organizowanym przez 3 Francuzki, które przez cały czerwiec są w Mińsku. Na pierwszym zdjęciu są już wypieczone, dodatkowo "popastelowane" i polakierowane, a na drugim tylko potraktowane pastelami.  



   Jestem z nich naprawdę dumna, zwłaszcza ostatnie powychodziły ślicznie. Polubiłam robienie croissantów ;)

Magda

sobota, 14 czerwca 2014

Trochę folkloru nie zaszkodzi

   Wiecie, że w tym tygodniu niczego nie zrobiłam? Żadnego pierścionka, naszyjnika, bransoletki czy kolczyków. Po części dlatego, że miałam dzisiaj egzamin z francuskiego, ale jeśli bym chciała, znalazłabym przecież czas. Nie miałam pomysłów ;(
   Bransoletka, chyba jedyna sensowna, która pozostała z reszty. Zauważyłam kiedyś u jakiejś pani taki naszyjnik z dużymi koralikami poprzewiązywanymi supełkami. Następnego dnia miałam już poszyte przez babcię ruloniki i kupione kuleczki. Tylko że supełki wyglądały bardzo masywnie, więc zrezygnowałam z nich, każdą kulkę unieruchomiłam nitką. Dużo więcej roboty, ale moim zdaniem efekt jest lepszy.


   A przy okazji uczenia się na egzaminy wchodzę od kilku dni na bloga Francuski z pasją, jest świetny! Nie ukrywam, że kolor różowy znacznie poprawia moją przyswajalność słówek ;)

  Miłej niedzieli!

Magda

środa, 11 czerwca 2014

Z ogniwek, bez zapięcia


   Bo nie mam zapięcia w takim kolorze ;)
   Zrobiłam za dużą bransoletkę i przewlekłam przez nią cienką, rozciągliwą żyłkę.


   Jest taka wygodna, nie mam już problemów z proszeniem kogoś o pomoc w zapinaniu, polecam sposób!

Magda

PS. Post taki krótki dla równowagi z wczorajszym ;)


wtorek, 10 czerwca 2014

Selfie? + LBA

   Miałam to załatwić wcześniej, ale wiecie, akurat w poniedziałek miałam superhiperekstratrudny sprawdzian z bezkręgowców, na dzisiaj trzeba było przeczytać "Wesele"...
 
   Zacznijmy od kolczyków, powstały w czasie tego szału na papierowe. Różnią się od reszty właściwie tylko sposobem nakładania lakieru, tzn. na wszystkich robiłam to pędzelkiem, a tu gąbeczką, dało to taki fajny, matowy efekt i milutką fakturę ;)


   Jak już pisałam, dostałam nominację do Liebster Blog Award. Drugi raz, ale dopiero teraz uznałam, że ok, jak mam już 20 obserwatorów (dzisiaj jeden nowy, dzięki!) to może jest to cokolwiek warte.
   Ale nie będę nominować blogów, bo, no cóż, okazało się, że te kilka, które chciałabym, ktoś już nominował. Swoją drogą LBA to taki trochę łańcuszek, ale co tam, raz mogę wziąć udział.

Nominowała mnie Puchacz, z bloga Sowia Galeria. Dostałam takie pytania:

1. Dlaczego zdecydowałaś się na prowadzenie bloga?

Powodów było naprawdę sporo, teraz chyba nie dam rady wszystkich przytoczyć. Chciałam pokazać światu (ta, światu, jasne) co robię, ale też podoba mi się idea prowadzenia bloga, czyni mnie to może odrobinę "nieśmiertelną" (takie tam, Kochanowski). Przy okazji ćwiczę pisanie krótkich wypowiedzi, wierzcie czy nie, ale łatwiej przychodzi mi teraz napisanie czegoś, nawet pisanie postów nie jest już aż tak uciążliwe. No i widzę swoje postępy :3

2. Co chciałabyś osiągnąć?

Oj dużo rzeczy, ale rozumiem, że to w związku z biżuterią i blogiem. Chciałabym zacząć sprzedawać swoje wyroby.

3. Czy jest jakas technika rękodzieła, której nie lubisz? Dlaczego?

 Nie lubię = nie umiem? Jak tak to szydełko i druty, dla mnie nie do opanowania. A jeśli chodzi o nielubienie w sensie niepodobania, to chyba nie mam takiej techniki, wszystko jest w jakimś stopniu interesujące.

4. Jestem dumna z...

 Z siebie jestem całkiem dumna, a co! Może nie z tego, jak wyglądam, może nie z moich kiepskich zdolności organizacyjnych i kompletnej nieznajomości sztuki, ale ogólnie nie czuję się jakoś źle ze sobą. Mogłabym być mniej leniwa, bo w tej chwili uczę się chyba jeszcze mniej niż we wczesnej podstawówce, nie wiem jakim cudem mam nadal takie dobre oceny. Jestem dumna, z tego, co robię i bardzo się cieszę, że podoba się to też innym. Lubię także mój głos, choć jest strasznie wysoki (ekhm, ostatnio dostałam zakaz śpiewania na apelu, bo inni nie wyciągali i brzmieliśmy... no kiepsko).

5. Wykonuję rzeczy handmade, ponieważ...

Umiem, lubię, czasami szkoda mi kasy na kupowanie rzeczy, które jestem w stanie zrobić sama. Poza tym rzeczy handmade są wyjątkowe, a noszenie czegoś własnej roboty jest bardzo przyjemne ;)


6. Kogo byś zabrała na bezludną wyspę, jeśli mogłabyś zabrać tylko jedną osobę?

Nie mam zbyt wielu znajomych, już taka jestem. Na bezludną wyspę zabrałabym którąś z przyjaciółek, ciężko mi zdecydować.

7. Mój ulubiony kolor to...

Kilka lat temu powiedziałabym, że definitywnie niebieski. Ale teraz lubię wszystkie, chociaż spokojne odcienie niebieskiego i pudrowy róż ustawiają się najwyżej w klasyfikacji.

8. Chciałabym...

Czego to ja bym nie chciała... Najbardziej chciałabym wiedzieć, co zrobić ze swoim życiem. Chciałabym mieć fajnego męża (:3), jakieś dzieci, słodki domek, na którym koniecznie będzie wisiały takie chorągiewki (bunting), marzę o płotku wyglądającym jak kredki. Chciałabym przez całe życie mieć pasje. I oczywiście, chciałabym żyć długo i szczęśliwie ♥

9. Najbardziej na świecie nie lubię...

Nie wiem czy najbardziej na świecie, ale nienawidzę alkoholu. Fu, jak można to pić! Zdecydowanie wolę inne rzeczy. Już nie mówię o piwie, bo to jest chyba najgorsze, ale ostatnio mojej siostrzyczce kochanej mama dała spróbować wina i mi też chciała, ale mnie aż odrzuca, nie jestem w stanie, i to niby dla przyjemności? Dla celów zdrowotnych... no dobra, zrozumiem, nawet kiedyś miałam chyba takie lekarstwo. Ale to lekarstwo, trzeba przeboleć.
Troszkę głupio się czuję w towarzystwie moich rówieśników, którzy strasznie się tym podniecają, a czasami nawet się podśmiewają ze mnie, że nie piję, to bardzo przykre, uwierzcie. Ale to moja decyzja i jej nie zmienię, nie będę się do niczego zmuszać, jeśli mam mieć znajomych, którzy każą mi to robić, to wolę nie mieć ich wcale.
Chwila, ja właściwie nie mam znajomych. Ups.

10. Moje ulubione zwierzę to:

Nie przepadam za zwierzętami, ale mogę tutaj zaznaczyć, że uwielbiam cykl rozwojowy Chełbi modrej ;)

11. Śmieszna historia z mojego życia:

Jest u mnie w kościele taka jedna babcia, mówiąca 2 sekundy przed księdzem, śpiewająca tak głośno i bez rytmu, że wrażenia słuchowe zwłaszcza osób stojących nieszczęśliwie blisko niej nie są zbyt przyjemne. Kiedyś stanęłam obok, zupełnie przypadkowo i ją przekrzyczałam, a właściwie "prześpiewałam", mam dość donośny głos, choć może nie wyglądam. Jest stworzony do kościółkowych melodii, wychodzą mi całkiem dobrze, ale wtedy musiałam naprawdę się postarać. Pani zerkała na mnie co jakieś 10s (f=0,1Hz), a ja pękałam ze śmiechu, na szczęście były to czasy grzywki zakrywającej całą lewą część twarzy ;) Babcia uścisnęła mi mocno dłoń, a po komunii przeszła na drugi koniec kościoła, żeby tam było ją chociaż słychać.
Ostatnio, jakoś w okolicach Wielkanocy, powtórzyłam swój wyczyn. Dopiero po komunii udało mi się stanąć bezpośrednio obok niej, tym razem byłam na wysokich obcasach i też nie musiałam znosić ciągłego zerkania w moją stronę, ale mój tata stał w linii prostej i twierdził, że pani patrzyła się na mnie co chwila, aż w końcu wcale przestała śpiewać.
No, i tak żeby kompletnie się pogrążyć, lubię naśladować śpiew pań z najstarszego chóru, myślę, że mogłabym tam śpiewać. Teraz śpiewam w chórze średnim wiekowo, jest suuuper!


Dobra, koniec. Gratuluję, jeśli wytrwaliście ;D

Dzięki, że jesteście ze mną.

Magda

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Les bagues perles

   Ostatnio wróciłam do noszenia pierścionków po kilka na raz, modułowo. Od dawna marzyło mi się takie delikatne, malutkie serduszko na obrączce, co prawda myślałam bardziej o metalowym, ale na to przyjdzie jeszcze czas :)
   A przy okazji zamawiania FIMO, zauważyłam kolor perłowy. Kupiłam, a jakże. Przed wypieczeniem jest śliczny, idealnie biały, jednocześnie jakby ze świecącymi drobinkami. A po wypieczeniu... Troszkę żółknie (nie aż tak, jak na zdjęciu) i ma taką nieregularną strukturę, kolor wygląda, jakby był w trakcie mieszania. Ale nie żałuję zakupu, mimo, że nie przypomina jakoś bardzo perły . 


   Próbowałam też robić pierścionki z małych, skórzanych kółeczek, ale się wcale nie trzymają metalu -,-

   A jak się Wam podoba mój sposób fotografowania pierścionków? Mam nadzieję, że nie jest źle, innych pomysłów brak.

Magda

PS. Jeszcze 100 stron "Wesela"!

sobota, 7 czerwca 2014

Skórzany naszyjnik

   Stosunkowo prosty i szybki ten naszyjnik. Wystarczy znać pożądane wymiary, wyciąć kształt, podzielić na kawałki, podziurkować, połączyć i mamy gotowy naszyjnik ;)


  Początkowo myślałam o takim ogromnym, zakrywającym większość dekoltu, składającym się z kilkudziesięciu różnokolorowych kawałków. Ale zrezygnowałam, chyba nie miałabym go do czego założyć.

   A tak poza tematem...
   Rozłożyliśmy dzisiaj trampolinę! 
   Na zdjęciu widzicie rękę mojej siostry, pierścionek (który sama zrobiła) i mnie tle (czyżbym miała końską głowę?)


   Może część z Was zauważyła, zostałam nominowana do Liebster Award, zobaczę co to takiego, ale przepraszam, jutro.

Pozdrawiam

Magda

piątek, 6 czerwca 2014

Pieguski

   Post miał być wczoraj, ale, wybaczcie, położyłam się zaraz po powrocie do domu i właściwie dopiero po jedenastu godzinach snu byłam w stanie coś zrobić.
   No więc tak, ciasteczka są z FIMO, pobawiłam się trochę z cieniowaniem, ale nie jest to mistrzostwo, nakładam jeszcze trochę za dużo pasteli. Dzisiaj wieczorem mam jeszcze nadzieję wypiec kolejne rzeczy, głównie ciasteczkowe ;)


Tu porównanie do ciasteczka z kompletu z ciasteczkowym potworem.


Idę dalej na lekcje, do jutra!

Magda

środa, 4 czerwca 2014

A takie mam oczyska!

   Zaczynamy z moimi nowymi wypiekami! Jak wspominałam, mam już FIMO i jestem  z niego baaaardzo zadowolona. Wcześniej używałam modeliny Koma i właściwie nie ma co porównywać, oprócz niższej ceny nie ma właściwie zalet. Twarda jak diabli, kruszy się, ugniatanie i mieszanie do jako takiej konsystencji zajmuje godziny. Dosłownie, wymieszanie kolorów na ciasto zajmowało mi tak średnio ze 40 minut. A jakiś czas po upieczeniu (tak ze 2 tygodnie) pokrywa się takim zielonkawym, różowym albo brązowym nalotem.

A FIMO? Luksusik, powiedziałabym. Bardziej podoba mi się Classic, Soft jest dla mnie zbyt miękka. A nawet tą Classic wystarczy dosłownie minutę czy dwie pognieść i gotowa. Po jej dotknięciu dosłownie skakałam ze szczęścia, idealna konsystencja.

To teraz paczcie co zrobiłam podczas mojego modelinowego maratonu. Oczka są zrobione metodą "patyczka".


No i nie mogłam się oprzeć, jedno oko poszło na pierścionek ;D


   A już niedługo będą takie nibyjedzeniowe wypieki! Trzymajcie kciuki, jutro spróbuję zrobić kukurydzę ;)

Pa!

Magda

PS. Tak, są na wzór moich oczu ♥

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Elsa

   No nie mogę się na nią napatrzeć! Czasami nawet wpisuję w wyszukiwarkę "Elsa" i po prostu oglądam obrazki ;)
   Kolczyki zrobione dokładnie tą samą metodą co poprzednie.


   FIMO FIMO FIMO!
   W sobotę już się "wyszalałam", kilka godzin (tak z 7-8 pewnie) spędziłam na lepieniu ;) Jak już wszystko poprzyklejam i powykańczam, pokażę!

Magda